"Die Geschichte des Stabstrompeters Kostmann"
Historia trębacza sztabowego Kostmanna
Rozdział III
Młodzi muzycy (streszczenie)
Historia działa się po roku 1857…młody Ferdinand (póżniejszy Kapelmistrz), rozpoczynał swoją muzyczną karierę, ćwicząc wraz z braćmi pod
okiem swojego ojca.
Uczyli się grać na różnych instrumentach dętych (np. kornet,
sakshorn tenorowy, tuba – na której grał ich ojciec), a potem grali wspólnie na zabawach,
weselach, podczas świąt i uroczystości.
Trzej bracia wraz z ojcem tworzyli kwartet. Wędrowali razem po okolicznych wsiach i
miasteczkach muzyką zarabiając na życie. Tzw. "Kostmannsche Musikkapelle" była
popularna w okolicy.
(…)
„W tym czasie graliśmy na weselu w Kublank (Kobylanka),
które trwało aż 2 noce… Śmiertelnie zmęczeni udaliśmy się w drogę powrotną
do domu. Droga prowadziła przez
królewski las. Było tędy znacznie bliżej aniżeli szosą prowadzącą od Stargardu. Właśnie tą leśną drogą
postanowiliśmy wracać. Prowadziła ona przez las bogaty w dużą ilość starych
dębów i sosen.
Gdy byliśmy już głęboko w lesie, zobaczyliśmy przed nami na drodze
ogromną postać (kształt), która miała na sobie zawieszone, rozpięte, ciężkie
futro (skórę). Postać patrzyła na nas potężnymi oczami…
Ojciec zatrzymał się na chwilę, a my razem z nim. Nam,
dzieciom…włosy stanęły dęba! Tacie, który zazwyczaj nie był strachliwy, także
nie było do śmiechu.
„Chodźcie dzieci” – powiedział tata i zawróciliśmy.
Szliśmy całą, długą drogę z powrotem, aż
ponownie znaleźliśmy się na szosie… W ten oto sposób, aby wrócić do domu, pokonaliśmy niestety 2 razy dłuższą
drogę.
Gdy następnego ranka o godzinie 10tej wstaliśmy i zjedliśmy
śniadanie, ojciec opowiedział nam o tym co się wydarzyło w nocy.
Jak powiedział, stał tam bardzo stary pień dębu, który po jednej
stronie był pusty. Gąbczaste (spróchniałe) drewno wypaliło się kiedyś…ale zgnilizna zagnieździła się w nim ponownie. Podczas deszczu drewno namokło i to właśnie drewno świeciło w
nocy niebieskim (sinym) kolorem. Z tego naszego strachu uwierzyliśmy, że widzimy twarz!
Po słowach ojca zaraz wyruszyliśmy w drogę, aby obejrzeć sobie
tego „Upiora” za dnia. Teraz śmialiśmy się z tego, jak bardzo baliśmy się w nocy...”
(...)
Książka opisująca dzieje Ferdinanda Kostmanna
Ferdinand z braćmi i ojcem
Strony książki, z fragmentem mówiącym o przygodzie z Dębem Upiora
Dom Ferdinanda Kostmanna w Jeseritz - zwany Waldschlößchen lub Heideschlößchen (Leśny Zameczek), stał obok młyna Kellerbecker Mühle
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz