Tym razem smutna historia z Jeseritz (Jezierzyce) – ale
takich także nie brakowało. W pewien poniedziałek (02.10.1933r)wieziono meble wozem konnym z (Glien) Glinnej
do Jeseritz, pewna rodzina przeprowadzała się właśnie do Jeseritz...
Woźnica – niestety
pijany – wracając wąwozem od strony Bergstrasse (ul Relaksowa) w kierunku
mostu, przejechał bawiącą się tam, dwuletnią dziewczynkę o imieniu Marie K.
- zdrobniale Mariechen czyli Marysia (mieszkała w domu, który jeszcze stoi przy moście od strony wąwozu). Mariechen zginęła niestety na miejscu i
powiększyła grono aniołków.
Niewielu o tym pamięta, ale jej brat, który nadal
żyje potwierdził ten wypadek. Pamiętam,
że zawsze bałem się nadjeżdżających „z góry” wąwozem pojazdów….
Tym ponurym wąwozem straszono nawet dzieci (ostatnio
dowiedziałem się, że rodzina po 70 latach w Niemczech, chcąc otrzymać spadek musiała udowodnić, że Marie faktycznie zginęła w tym wypadku ).
Link do legendy o Marie z wąwozu... autor Mirosław Wacewicz
Nur wenige erinnern sich daran, aber ihr Bruder, der noch am Leben ist, hat den Unfall bestätigt. Ich hatte immer
Angst vor Fahrzeugen die oft durch den Hohlweg so schnell gefahren sind…
Link do legendy o Marie z wąwozu... autor Mirosław Wacewicz
Marie und Hohlweg...
Diesmal eine traurige Geschichte aus
Jeseritz – die gab es damals auch.
Eines Tages (und es war Montag 02.10.1933 r) hat man die Möbel mit
dem Pferdewagen aus Glien (Glinna) nach
Jeseritz transportiert. Der Umzug einer
Familie.
Der Fuhrmann - leider betrunken - fuhr ganz schnell zurück (von der Bergstrasse)
durch den Hohlweg in die Richtung der Plönebrücke. Leider kurz vor der Brücke
hat er ein kleines Mädchen namens Marie (Mariechen), das hier gerade gespielt
hat, überfahren. Sie hat in dem Haus gleich bei der Brücke gewohnt. Mariechen kam
ums Leben.
Mit dem düsteren Hohlweg hat man
damals auch die Kinder erschreckt. Ich habe gehört, dass wenn die Familie nach
70 Jahren in Deutschland das Erbe bekommen wollte, musste die auch beweisen, dass die Mariechen damals doch
ums Leben gekommen ist…tja
1975
aż ciężko to sobie wyobrazić... smutne...
OdpowiedzUsuńniestety :-(
OdpowiedzUsuń