czwartek, 22 marca 2012

Tłumaczenie książki Arno Grundmann’a z 1991 roku cz. 2 (PL /DE)


"Geschichte und Geschichten aus Jeseritz
Unvergessene Heimat "
"Historia i opowieści z Jeseritz
Niezapomniana ojczyzna"


Tłumaczenie książki Arno Grundmann'a z 1991 r

(DE Version siehe unten)






Nasze gospodarstwo.

Mój dziadek zarabiał w swoim zawodzie, jak na tamte czasy, sporo pieniędzy i chciał je dla swojej rodziny dobrze ulokować. Za 12 000 Marek (Goldmark) kupił w 1912 roku w sąsiedztwie dom i trochę ziemi od Heinrich’a Rehmer’a. Było to podwaliną dla późniejszego gospodarstwa rolnego mojego ojca. Później dokupiono do tego jeszcze więcej ziemi.

Dorfstr. (Topolowa 15)






Dorfstrasse 1940 (ul. Topolowa)







Dom, w którym mieszkali moi dziadkowie, został sprzedany Danielowi Behnke, który sprowadził się tu wraz z rodziną z Babbin (Babin) w Pyrzyckim Weizacker (przedwojenne okolice Pyrzyc, Jeziora Miedwie i Płońska). Znalazł  on zatrudnienie w Feldmühle (Hohenkrug).


1932


Ojciec mój, miał o wiele starsze rodzeństwo: Reinholda, Selm’ę, Ericha i Richarda. Reinhold wyuczył się rzemiosła malarza i w 1914 roku zdał egzamin mistrzowski. W naszym gospodarstwie urządził warsztat malarski. Na ścianie szczytowej obory od strony ulicy  narysował farbą olejną (czarną na białym tle)  nazwę swojej firmy. Jeszcze dziś część napisów jest dobrze widoczna z ulicy  (Topolowa 15).



Obraz namalowany na ścianie w domu Arno przez jego wuja Reinholda.


Otto Grundmann

Reinhold 


Kupcy i rzemieślnicy.

Poza działalnością rolniczą było w Jeseritz także wielu samodzielnych rzemieślników:

Gospody:   Otto Priegnitz, 



Ferdynand Ringert ( później Herman Michaelis)


Kellerbecker Muhle


Cafe Mackensy, Zum Plonestrand




Kupcy:       Hermann Kellner (później Grewin), Michaelis (później Klein), Zierke, Jämmrich


sklep M.Grewin



Dzieci w tym Arno (4ty z lewej) chodziły po wsi z reklamą kawy zbożowej "Kornfranck" 1933


Piekarze:    Gustav Bähr (póżniej Max Bähr), Otto Böning

piekarnia Böning





Rzeźnicy:    Wilhelm Werner, Heinrich Hofmann (później Reinhold Bähr )

Ubojnicy:    Julius Reinke, Ferdinand Albrecht (później Willi Heß i Reinhold Bähr)

Murarze:     Paul Meyer, Wilhelm Grundmann, Robert Klawiter,

Krawiec :    Schumann (póżniej Fritz Kistenmacher, p. Kunibert Bähr, p. Karl Wittenhagen, p. August Zierke)


Szewc:       Reinke (później Wilhelm Fenner)


Malarz:      Reinhold Grundmann

warsztat R Grundmanna


 der Maler Reinhold Grundmann (aktuelles Foto)


Muzycy:     Franz Klug (kapelmistrz), Robert Lange, August Kellner, Richard Lange


Das Foto wurde bei Otto Priegnitz (Gsthof unter den Linden) im Garten gemacht. Der erste von rechts oben Otto Priegnitz
Zdjęcie zrobiono w ogrodzie przy Gospodzie Pod Lipami, górny rząd pierwszy z prawej Otto Priegnitz
Stehend von links Franz Sydow(mein Vater) Fritz Schulz,Hans Klawiter m.Geige,Otto Priegnitz(Sohn) Otto Priegnitz alt(Besitzer der Gaststätte) Unten sitzend V. links ErnstKlawiter(Vater v. Egon) 2.-??  3.Mitte Karl Bayrow,ArnoHencke, 5. ???   



Bednarz:    Max Kistenmacher


Garncarz i zdun:  Julius Grundmann II , Max Kinder (później Fritz Kinder)


Stolarz:     Küsel

Makler nieruchomości: Franz Bernhard (po I Wojnie Światowej)


Rybak:      Gustav Ringert (p.  Artur Ringert)








Właściciel kawiarni:   Walter Mackensy (po  I Wojnie Światowej )







 Fritz Kinder  1929 r motocykl Victoria




Nad Stawem Klasztornym ( Vorderteich ) ziemię  zakupił szef firmy  budującej mosty „Gollnow und Sohn” (Stettin),aby założyć tu wielki park, a później urządzić małe gospodarstwo rolne.

Ówczesne powiedzenie brzmiało:
„Gollnow und Sohn – viel Arbeit und wenig Lohn!”
„Gollnow i Syn – dużo pracy ,mało zapłaty!”



wąwóz Hohlweg, Jeseritz  1932



Vorderteich, 1940 Staw Klasztorny



die Plöne 1940 rzeka Płonia


I Wojna Światowa.

W sierpniu 1914 roku wybuchła I Wojna Światowa (dokładna data 28 lipca 191411 listopada 1918), nastąpiła mobilizacja.Wielu mieszkańców Jeseritz zostało wcielonych, także bracia Reinhold i Erich Grundmann.



Na klamrze paska widniał wówczas napis: „Za cesarza i ojczyznę”. W Jeseritz wszystko musiało toczyć się dalej, jak i wszędzie. Małe i starsze dzieci musiały przejąć obowiązki – tak by praca powołanych ojców i braci została wykonana.







We wsi nie było jeszcze wówczas elektrycznego światła, a paliwo było racjonowane, podobnie jak część żywności. Szybko rozeszła się wiadomość  o pierwszych poległych.

Mój ojciec był konfirmowany w roku 1916 (konformation - ewangelicki odpowiednik  naszej pierwszej komunii i bierzmowania jednocześnie). Ponieważ powołany został także jego brat Richard, a w domu pozostała już tylko matka z siostrami, musiał on od tej pory samodzielnie wykonywać wszystkie prace rolnicze w naszym gospodarstwie.


Dziadek nadal pracował w Szczecinie. W Mühlenbeck znajdowali się rosyjscy jeńcy wojenni, którzy musieli pracować w Buchheide (Puszcza Bukowa) przy wycince drzew.


Pod koniec wojny naliczono w Jeseritz 22 poległych.W roku 1918 poległ także brat mojego ojca - Reinhold.





Po Wojnie i lata dwudzieste.


Po I Wojnie Światowej  w Jeseritz pod względem politycznym było spokojnie. O innych , odległych  niepokojach  (inflacja , bezrobocie) słyszano tu niewiele. Dziadek Grundmann przeszedł na rentę.

Ponieważ praca na roli nie przypadła mu do gustu, zajmował się zasadniczo urządzaniem terenu parku „Gollnow und Sohn", przede wszystkim pracami brukarskimi. Później zatrudniony został jeszcze ogrodnik Piller. Już wówczas sprowadzane i sadzone były tam drzewa z okolic Erfurtu.


Transformatorownia przy moście na rzece Płoni stała już przed wojną, ale dopiero teraz rozpoczęto elektryfikację miejscowości.






Wśród ludności dało się zauważyć zapotrzebowanie na kulturę i rozrywkę. Willi Kohrt, Max Kistenmacher, Masch, Erich Grundmann i Richard Grundmann utworzyli Towarzystwo Muzyczne i grali w Jeseritz oraz okolicznych wioskach do tańca.
Mój ojciec musiał przy wejściu do sali sprzedawać bilety. Niestety konkurencja włączyła się do gry i protestowała – dlatego Towarzystwo Muzyczne musiało zrezygnować.

Na początku lat 20tych, brat ojca Erich, kupił sobie projektor filmowy. Jego żona sprowadzała filmy aż ze Szczecina. W niedziele mój ojciec jeździł z bratem Erichem i kamerą filmową wozem konnym, przez wioski do Augustwalde, Kolbatz, Kuhblank, Dobberpul itd. Gdy leciał niemy film brat Richard grał na pianinie pasującą do tego muzykę. Wszystko to było bardzo interesujące i zapewniało znośne, dodatkowe przychody.






W Jeseritz było więcej stowarzyszeń:

- Związek Wojowników (Stowarzyszenie Wojenne) –

od zawsze (najczęściej kombatanci z I Wojny Światowej),

- Towarzystwo Strzeleckie,

- Towarzystwo Sportowe „Gut Heil”
- Towarzystwo Rowerowe.


Gdy Towarzystwo Rowerowe obchodziło swoje święta, organizowane były nawet rajdy i jazdy zręcznościowe.

W zimie odbywały się występy teatralne. Ponieważ już w tamtych czasach wiele młodych dziewcząt i młodych mężczyzn z okolicznych wiosek przybywało do Jeseritz na tańce,  a w obu gospodach – czy lato czy zima – zawsze były imprezy, wiele par tu się poznawało i zakochiwało.





Tak właśnie powstało powiedzenie :


„Jeseritz, das Tal der Liebe ” (Jeseritz dolina miłości)



Sołtys musiał ustalać, kto miał jechać wozem gaśniczym (wybrani mieszkańcy byli strażakami). Mój ojciec musiał powozić wóz konny z wodą.


Pogrzeby rozpoczynały się od domu żałobnego (dom zmarłego). Okiennice pozostawały zamknięte przez 3 dni,  tu przechowywany był zmarły. Na cmentarz szło się najczęściej przy muzyce . Z cmentarza kapela maszerowała przy skocznej muzyce do gospody Otto Priegnitz’a. Potem w domu żałobnym „opijano skórkę”  (stypa), było przy tym czasami gorąco.


Mój dziadek obwinił swojego sąsiada przy stole, że usiadł na jego cylindrze (Chapeau claque), a nie zauważył, że sam był winowajcą.

Pewnego razu przydarzyło mu się także, że przy sprzeczce złapał pastora za gardło i pchnął go na łóżko. Szkoda, że wtedy się czegoś takiego nie sfotografowało.







Tworzy się rodzina.

Mój ojciec poznał, u swojego kuzyna Pötter’a Julius’a Grundmann’a, a później pokochał  - piekną dziewczynę, która nazywała się Meta Damerius i pochodziła z Kählung (Kałęga) – Berenbruch (Niedźwiedź).


W samym środku inflacji, był rok 1923 odbył się ślub, a 17go listopada tego samego roku w domu rodziców w Jeseritz urodziłem się ja.


Przy tym porodzie walczono o życie dla matki i dziecka. Ponieważ położna nie mogła sobie sama poradzić, ojciec musiał przywieźć do pomocy wozem konnym lekarza z Buchholz (Płonia) - Dr Wasmund’a. Był to poród kleszczowy – moje prawe ucho dziś jeszcze jest skrzywione. Moja matka była później bardzo chora, zmieniono lekarza i Dr Dietrich, który był ginekologiem, opiekował się nią dalej. Przyjeżdżał kolejką, później kupił sobie auto. Ponieważ leczenie odbywało się w czasach inflacji, Dr Dietrich nie brał żadnych pieniędzy.


Mały Arno Grundmann z dziadkami (siedzą) rodzicami z prawej i wujostwem.
Rodzice Arno Meta (geb. Damerius) i Otto z prawej 
dziadkowie siedzą Anna (geb. Klawitter) i Julius Grundmann
z lewej Erna, Richard, Alice i Edmund Hanisch
1925


Od lewej Reinhard,  Arno, rodzice Meta i Otto w  środku Hartmut, Hildegard i Siegfried  
dom przy Dorfstrasse w Jeseritz (Topolowa 15) 1943 r



Kazał dawać sobie 12 Ztr (12 Zentner = 600 kg) żyta, jako honorarium lekarskie. Moja czwórka rodzeństwa przychodziła na świat później w klinice dla kobiet w Stettin.

W tym czasie, przybył do Jeseritz ze Stettin’a Walter Makensy i wybudował sobie „Cafe zum Plönestrand”






Moje wspomnienia


Zima 1928/29 przynosi pierwsze wspomnienia o mojej rodzinnej wsi. Bardzo silny mróz do minus 34 stopni C tak mocno zamroził rzekę Płonię, że przy „Plönegang” (płaskie miejsce z dostępem do wody z rzeki Płonia na wysokości Topolowa 10 - 12) przejechała po lodzie furmanka z dwoma końmi. Dla mnie było to ogromne przeżycie

Stróżem nocnym był wówczas Robert Lange, który w tej funkcji dostarczał również od sołtysa (mieszkańcom) wiadomości i pocztę.


W „domu ubogich” mieszkał wówczas Friedrich (Friech) Engel, oryginał -  którego mogliśmy jeszcze długo doświadczać. Zbierał rozmaity szrot i jeździł ze „smolniakami” (korzenie z żywicą służące jako podpałka) do Stettin’a, by tam je sprzedawać. Jeszcze w podeszłym wieku my dzieci często go denerwowaliśmy - miał już przecież pod dziewięćdziesiąt lat.

W tych latach powstały w Jeseritz różne powiedzonka i wersy, których się uczyliśmy – a ponieważ były tak zabawne,  nie zapomniałem ich do dziś.


Ponieważ wszystkie były wymawiane w naszym „Jeseritzer Plattendeutch” (dialekt), przedstawię je najlepiej zgodnie z tym jak były wymawiane:

(tłumaczenie części)

Reinhold Rehmer hätt’n Feler
an de Lung, an de Tung, an de Lewer”

(Reinhold Rehmer miał jedną wadę,na płucach, na języku, na wątrobie. – wymyślone by mu dokuczać)

Grundmann, bin den Hund an,
Dat he mi ni bieten kann
Bit He mi, verkloch ick di,
Dusend Doler kost he di.

(Grundmann, przywiąż psa,tak by nie mógł mnie ugryźć,Jeżeli mnie ugryzie,będzie Cię to kosztowało 1000 talarów)

De Reckschen Heiducken,
komm’ na Jeseritz tun Schlucken.
(Rekowscy hajducy, przyjeżdżają do Jeseritz i chleją.)


Słowo hajducy - używane wówczas obraźliwie - o młodych ludziach z innych okolic, może dlatego, że słowo pochodzi od tureckiego haydut – rabuś, będący poza prawem )

W miejscu gdzie Makensy wybudował nad Płonią swoją Cafe’jkę, mieszkali wcześniej Adolf i Ernst Lutherbach w małym domku.
Mieszkali obaj w jednej izbie, w drugiej zaś stał koń. 
Musieli zawsze wyprowadzać konia przez korytarz.

Końskie łajno , które w tym miejscu spadało, łapane było  w kosz.

Na to było powiedzonko:


„Adolf hol Stan’, hol Brett,

groot Heiditsch up Blanschboom sitt”
co oznacza


„Adolf, przynieś drąg, przynieś deskę,wielka jaszczurka siedzi na gruszy”






Dobrze pamiętam Max’a Kistenmacher’a. Pracował w swoim warsztacie, w którym w rogu stało łóżko. Z zawodu był bednarzem, ale budował także skrzypce i potrafił na nich grać i to  bez nut.


Herbert Klawiter nauczył się u swojego wujka Maxa fachu bednarza, jak również pierwszych pociągnięć smyczkiem na skrzypcach. Max zbudował skrzypce dla mojego ojca.

Kolejnym „oryginałem” była Emilie Puffan.



Mieszkała u Eichhorst’a , miała problemy z chodzeniem, a wcześniej pracowała w Feldmühle (Papierni) Potrafiła „odczyniać” – (besprechen – zmiana stanu rzeczy lub osoby za pomocą wypowiadania życzeń) Przy różnych chorobach, jak półpasiec (Rose – od czerwonych plam na skórze), liszaje itp., które nie chciały ustępować, szło się zasadniczo do niej -

„no Milje Puffan tun bespreken” – do Milje Puffan odczyniać.  W większości przypadków to pomagało.


Gdy przed I Wojną Światową świnie chorowały na Rotlauf (Schweinerotlauf - choroba skóry objawiająca się czerwonymi plamami na skórze, wywołana przez  bakterie Erysipelothrix rhusiopathiae  -  groźne dla życia zwierząt), na „odczynianie” przybył Ackermann.


Od 1870/71 roku miał on drewnianą nogę. Był bardzo dumny ze swojego medalu za odwagę, pochodzącego z tamtych czasów. Wcześniej przybył konno żandarm. Potem przybył żandarm Kobs na rowerze, a jego długa szabla  kołysała się na boki.


Pomnik chwały dla poległych w czasie I Wojny Światowej (Kriegerdenkmal) został postawiony i poświęcony w roku 1928.W roku 1928 przepisano na mojego ojca gospodarstwo

W tym roku urodził się mój brat Siegfried, brat Reinhard urodził się w roku 1929 a Hildegard’a i Hartmut w latach 1940 i 1942.

 

pomnik poległych w I Wojnie Światowej Jeseritz


Jeseritz 1928

















DEUTSCH




















Cdn.
Tłumaczył JANUSZP242

4 komentarze:

  1. Zupełnie przez przypadek odnalazłem ten blog, już dawno powinienem iść spać ale ciągle przeglądam te stare fotografie i rozpoznaje znajome miejsca. Moje życie jest poprzeplatane z Jezierzycami. Jestem czwartym pokoleniem i wnukiem jednego z pierwszych mieszkańców po wojnie.

    Czy można kiedyś liczyć na dalsze części przetłumaczonej książki????

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam za przeoczenie komentarza...zebrałem już wszystkie 5 części..są podsumowane na stronie startowej. Pozdrawiam

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. https://jezierzyce242.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń