W
latach 30tych w Jeseritz (Jezierzyce) kolega Arno kupił sobie pistolet na
naboje 6 mm (kolega był już pełnoletni, więc mógł kupić broń). Pewnego dnia –
było to około 5tej rano, kolega Arno wyszedł na podwórko przed jego domem przy
Dorfstrasse (obecnie Topolowa 15). Na stodole, która stała wówczas obok domu,
zauważył siedzącego bociana, który szukał tu czegoś do jedzenia.
gnizado bociana na dachu stodoły przy szkole
klasa Arno (po prawej) i Günthera (po lewej)
młode bociany w gnieździe,zdjęcie Neumark (książka Manfreda P)
Wpadł
on na głupi pomysł i strzelił do ptaka, trafiając go nieszczęśliwie w skrzydło.
Bocian spadł na podwórko przed domem a znajdujące się na nim kury zaczęły
przeraźliwie „wrzeszczeć”.Ponieważ bociany były wówczas pod ochroną, ojciec
Arno zabrał rannego bociana i oddał go do burmistrza, ten przekazał go stróżowi
nocnemu, który zaś dostarczył go do lecznicy dla zwierząt w Stettin (Szczecin),
gdzie ptak przechodził długie leczenie.
Rodzice
chłopaka (nie wydał on Arno) musieli jeszcze przez długi czas opłacać koszty
leczenia bociana. Sprawa została nawet zgłoszona na posterunek policji w
Buchholz (Płonia), ale na szczęście nie przedstawiono chłopakowi żadnych
zarzutów.
Obeszło
się więc jedynie strachem. Ciekawy był jeszcze jeden fakt, od czasu tego
nieszczęśliwego zdarzenia,bociany nigdy nie pojawiły się już w Jeseritz. Było
to tym bardziej smutne, że bociany stanowiły wcześniej atrakcję nie tylko dla
mieszkańców Jeseritz, ale zwłaszcza dla przybywających tu ze Stettin’a
turystów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz