niedziela, 4 marca 2012

PRZYGODA ARNO Z BOCIANEM...Arno und der Storch


W latach 30tych w Jeseritz (Jezierzyce) kolega Arno kupił sobie pistolet na naboje 6 mm (kolega był już pełnoletni, więc mógł kupić broń). Pewnego dnia – było to około 5tej rano, kolega Arno wyszedł na podwórko przed jego domem przy Dorfstrasse (obecnie Topolowa 15). Na stodole, która stała wówczas obok domu, zauważył siedzącego bociana, który szukał tu czegoś do jedzenia.

Wpadł on na głupi pomysł i strzelił do ptaka, trafiając go nieszczęśliwie w skrzydło. Bocian spadł na podwórko przed domem a znajdujące się na nim kury zaczęły przeraźliwie „wrzeszczeć”.Ponieważ bociany były wówczas pod ochroną, ojciec Arno zabrał rannego bociana i oddał go do burmistrza, ten przekazał go stróżowi nocnemu, który zaś dostarczył go do lecznicy dla zwierząt w Stettin (Szczecin), gdzie ptak przechodził długie leczenie.

Rodzice chłopaka (nie wydał on Arno) musieli jeszcze przez długi czas opłacać koszty leczenia bociana. Sprawa została nawet zgłoszona na posterunek policji w Buchholz (Płonia), ale na szczęście nie przedstawiono chłopakowi żadnych zarzutów.

Obeszło się więc jedynie strachem. Ciekawy był jeszcze jeden fakt, od czasu tego nieszczęśliwego zdarzenia,bociany nigdy nie pojawiły się już w Jeseritz. Było to tym bardziej smutne, że bociany stanowiły wcześniej atrakcję nie tylko dla mieszkańców Jeseritz, ale zwłaszcza dla przybywających tu ze Stettin’a turystów.
 
gnizado bociana na dachu stodoły przy szkole


 
klasa Arno (po prawej)  i Günthera (po lewej)
 
 
młode bociany w gnieździe,zdjęcie Neumark (książka Manfreda P)


 
naprawa dachu stodoły, mocna trzcina...
 
 
pies Arno



 
 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz